Biblioteczka » Łączność

"Uwagi o wyszkoleniu strzeleckim w formacjach wojsk łączności" - 1937 - kpt. Mieczysław Wargalla

"Uwagi o wyszkoleniu strzeleckim w formacjach wojsk łączności"

kpt. Mieczysław Wargalla1

Przegląd Wojskowo - Techniczny styczeń 1937

(zachowano pisownię oryginalną)

 

Wyszkolenie kontyngentu w opanowaniu broni ma na celu nauczenie żołnierza niezbędnych form walki i użycia posiadanej broni. Integralną część tej nauki stanowi wyszkolenie strzeleckie, którego zadaniem w odniesieniu do żołnierza wojsk łączności jest praktyczne przegotowanie go do skutecznego niszczenia, celów z bliskich odległości. W rachubę wchodzić mogą tylko takie odległości dlatego, że oddziały wojsk łączności, nie biorąc bezpośrednio udziału w walce, wykonywają swą pracę techniczną w warunkach zmuszających do użycia broni zasadniczo przy zaskoczeniu w obronie własnej i obsługiwanych przez siebie obiektów (central, radiostacyj) względnie powierzonego sprzętu. Typowym naszym uzbrojeniem jest indywidualne wyposażenie w ręczną broń palną i ewentualnie granaty ręczne. Można zatem przyjąć, że domniemane odległości dla ognia karabinowego nie będą przekraczać normalnie 200 — 300 m.

 

Zakres nauczania i sposób prowadzenia odnośnych ćwiczeń wraz z programem ramowym ujmują obowiązujące dotychczas „Wytyczne wyszkolenia strzeleckiego w formacjach wojsk łączności“.

 

Stanowią one skrócony projekt przyszłej instrukcji strzeleckiej. Dotychczasowe praktyczne stosowanie projektowanych postanowień przez formacje liniowe wojsk łączności pozwala zebrać na podstawie poczynionych doświadczeń pewne spostrzeżenia i wnioski. Niektóre z nich, przytoczone poniżej, są właśnie tematem niniejszego artykułu.

 

Ogólnie biorąc projekt „Wytycznych“ nie przedstawia zamkniętej w sobie całości. Instruktorzy, prowadzący wyszkolenie strzeleckie, są zmuszeni posługiwać się jeszcze dodatkowymi instrukcjami, mianowicie: „Wyszkolenie strzeleckie z kb. powtarzalnym“ i instrukcją „Ewidencja strzelań i gospodarka amunicją“.

 

Zachodzi pytanie, czy nie należałoby opracować jednej instrukcji, regulującej całokształt wyszkolenia strzeleckiego wojsk łączności bez potrzeby uciekania się do kilku i wertowania ich, względnie zaniechać wydawania oddzielnej, specjalnej instrukcji, a poprostu opracować odpowiednie uzupełnienie do ogólnej instrukcji wyszkolenia strzeleckiego z kb. powtarzalnym.

 

Wspomniane uzupełnienie obejmowałoby krótko zakres wyszkolenia wojsk łączności, ocenę i klasyfikację oraz program strzelań. W pierwszym wypadku — instrukcja musiałaby objąć i to, czego jej jako całości brak, a więc: teorię strzału, ćwiczenia fizyczne, opisy postaw strzeleckich, złożeń, ładowanie i rozładowanie, zachowanie się na strzelnicy, warunki bezpieczeństwa, przestrzeliwanie broni, prowadzenie ewidencji strzelań, gospodarkę amunicją itd. Koncepcja ta nie wydaje się być jednak zbyt szczęśliwą z uwagi na nieuniknioną konieczność powtarzania tego, co już właściwie jest ujęte w innych instrukcjach. Poza tym wszelkie zachodzące zmiany i poprawki, wnoszone przez fachowców, wymagałyby również przeróbek naszej instrukcji oraz śledzenia za zmianami, inaczej mogłyby być spóźnione lub przeoczone. Jedyny zaś plus — to scalenie materiału, wygoda i ułatwienie pracy dla instruktora.

 

Więcej natomiast przemawia do przekonania wypadek drugi. Wyszkolenie strzeleckie jest dla głównych rodzajów broni czynnikiem zasadniczym i podstawowym, skupiającym na sobie gros uwagi i wysiłku, co zresztą jest rzeczą zupełnie zrozumiałą. Instrukcja strzelecka, opracowana pod kątem potrzeb głównych rodzajów wojska, jest siłą i rzeczy owocem doświadczeń i pracy fachowców w tej dziedzinie. W oparciu o taką instrukcję ogólną, pozostałoby dla nas tylko dostosowanie jej do naszych potrzeb i warunków.

 

Współzawodnictwo i ambicja jest bezsprzecznie czynnikiem dużej wagi. Dla wydatniejszego rozwijania tych bodźców — byłoby sądzę pożądane wprowadzenie odznak zewnętrznych, wyróżniających strzelców bardzo dobrych (względnie nagrodzonych na zawodach). Mam na myśli sznury strzeleckie (noszone podobnie, jak w piechocie czy kawalerii) o barwach wojsk łączności. Ten zdawałoby się napozór szczegół znajduje całkowite wytłumaczenie i uzasadnienie, biorąc pod uwagę psychologię żołnierza. Samo bowiem wpisanie nazwisk najlepszych strzelców na tablicy wywieszonej w miejscu widocznym, np. w świetlicy (jak to przewidują „Wytyczne“), nie wystarcza, zwłaszcza, ze tej samej kategorii strzelcy innych rodzajów wojska odznakę tę przecież posiadają; precedens zatem istnieje.

 

Czas przeznaczony na wyszkolenie strzeleckie jest niewystarczający. Nakazany program, nie mieszcząc się w czasie, musi być wyczerpany częściowo w drodze prowadzenia ćwiczeń równolegle do innych przedmiotów, co oczywiście komplikuje pracę wyszkoleniową i pozostaje ze szkodą dla innych przedmiotów. Wzgląd ten utrudnia ponadto powtarzanie i kilkakrotne przerabianie poszczególnych ćwiczeń, opanowanych w dostatecznym stopniu (np. ćwiczenia ostrości wzroku, celowanie itp.). że czas, przeznaczony na wyszkolenie strzeleckie, jest rzeczywiście niewystarczający — przekona nas o tym procentowy podział czasu, który dla grupy telefonistów przewiduje w 1 roku służby (I. faza wyszk. strzel.) na wyszkolenie w opanowaniu broni: w I. okresie — 14% czasu (względnie 9%), z czego na samo wyszkolenie strzeleckie wypada 10% względnie ułamek z 9%. W II. okresie — 10%, w III. — 5%. W 2 roku służby (II. faza wyszk. strzel.) w okresie V.—11%, w VI. — 3%. Przy tym należy wziąć pod uwagę, że na wyszkolenie w opanowaniu broni składa się jeszcze prócz wyszkolenia strzeleckiego — nauka walki bagnetem, granatem i obrona przeciwgazowa. Z podanych norm procentowych zaledwie część przypada na wyszkolenie strzeleckie.

 

Dla całkowitego i należytego wyczerpania programu jest potrzebna prócz odpowiedniej ilości czasu — również pełna dotacja amunicji, środków wybuchowych i dymotwórczych, przydzielanych nie na rok budżetowy, a szkolny. Wszelkie oszczędności w przydziale amunicji i redukcje muszą się odbić ujemnie na poziomie zaprawy strzeleckiej, nie pozwalają bowiem na przerobienie strzelań poprawkowych względnie zmuszają do opuszczania i rezygnowania z niektórych strzelań.

 

Warunki, jakie są stawiane do spełnienia żołnierzowi wojsk łączności — trzeba przyznać są wysokie, niemal jak w piechocie przy mniejszej jednocześnie ilości strzelań. Stąd muszą być stosowane w dość szerokich granicach poprawki względnie powtarzania dla tych strzelców, którzy nie spełniają warunków, co jest równoznaczne z nieoficjalnym rozszerzeniem programu strzelań. Najlepszą zaprawą i treningiem dla strzelców jest jak największa ilość strzelań ostrych, których program powinien być moim zdaniem rozszerzony.

 

Z kolei sprawa broni. Domaga się ona podkreślenia. Dobra broń stanowi w dużej mierze o celności strzału. Posiadanie broni nietypowej, rozkalibrowanej (pochodzącej częstokroć z czasów wojny światowej) prowadzi w praktyce do konieczności wybierania pewnej ilości najlepszych karabinów, z których odstrzeliwuje cały pododdział. Sposób ten zalecają „Wytyczne“. W danym wypadku na jeden karabin wypada kilku lub kilkunastu strzelców. Oczywiście nie daje to dobrych rezultatów, gdyż żołnierz strzelając z cudzego karabinu, traci zaufanie do swego, zatem w pewnej mierze i przewagę moralną, która przecież jest czynnikiem bardzo ważnym. Z drugiej natomiast strony dobry strzelec dostosuje się i do najgorszej broni, byleby ją dobrze poznał. Dla stwierdzenia wielkości rozrzutu i znajomości doboru punktu celowania, niezbędną jest większa ilość strzelań ostrych, z czym wiąże się znów zwiększenie przydziału amunicji, rozszerzenie programu strzelań, zwiększenie czasu na wyszkolenie strzeleckie i wreszcie okresowe przestrzeliwanie broni. Przydzielanie wybranych pod względem celności karabinów — stwarza komplikacje innego jeszcze rodzaju. Trzeba mianowicie pamiętać o tym, by dany strzelec odbywał strzelanie zawsze tym samym wybranym karabinem, inaczej ulegną zmianie wyniki. Jak więc widzimy — tylko jednolita, typowa broń może usunąć powyższe usterki i wpłynąć na podniesienie poziomu wyszkolenia strzeleckiego.

 

Nie bez znaczenia jest również sprawa posiadania przez oddziały strzelnic przykoszarowych. Oddają one duże usługi w szkoleniu strzelców i skracają do minimum czas tracony na przemarsze w wypadkach, gdy strzelnice znajdują się w dużych do koszar odległościach.

 

Instrukcją „Ewidencja strzelań i gospodarka amunicją“ zostały zniesione książeczki strzeleckie, w miejsce których wprowadzono „klasyfikacyjną tablicę strzelań“. Nie uwzględniają tego „Wytyczne“, skoro żądają (§ 26), by instruktor podczas ćwiczeń z wyszkolenia strzeleckiego posiadał prócz swoich notatek o każdym strzelcu również i jego książeczkę strzelecką. W praktyce „Klasyfikacyjna tablica strzeleń“ dla nas nie wystarcza. W ślad bowiem za przenoszonymi w 2 roku szkolenia — szeregowcami, odchodzącymi na uzupełnienia oddziałów nieewidencyjnych, zachodzi potrzeba przesyłania odpowiednich wyciągów, orientujących nowych dowódców o wynikach osiągniętych przez strzelców w I. fazie.

 

Ostatnia wreszcie z nasuwających się mi uwag natury ogólnej — to kwestia wprowadzenia do programu strzelań, odpowiadających warunkom zdobycia P. O. S. wzgl. O. S. Byłoby to duże ułatwienie w zdobyciu przez kontyngens wymienionych odznak.

 

Przejdźmy do uwag bardziej szczegółowych. Łącznie z przytoczonymi już — nie wyczerpią one być może całkowicie tematu, raczej poruszą tylko niektóre z zagadnień, jakich przypuszczalnie mogłoby się znaleść więcej. Uwagi te dotyczą spostrzeżeń, nasuwających się przy praktycznym stosowaniu „Wytycznych“. I tak:

— nie jest ustalony jasno i wyraźnie sposób poprawiania strzelań, jak również nie jest omówiona różnica między poprawianiem a powtarzaniem. Chodzi o to, czy w wypadku niewypełnienia przez strzelca warunków, należy powtarzać całe strzelanie czy też poprawiać pojedyńcze strzały? Przez odpowiednie sprecyzowanie, uniknęłoby się różnego komentowania.

 

I. faza strzelań nie uwzględnia warunków dla strzelców bardzo dobrych i dobrych przy strzelaniu z kbk/s. Jednostopniowa ocena strzelców (wystarczający) zniechęca żołnierza tym bardziej, że początkowe strzelania zbiegają się z okresem największego zainteresowania się żołnierza w osiąganej sprawności strzeleckiej. Myślę, że ustalenie tych warunków posiadałoby niemały wpływ na spotęgowanie współzawodnictwa i ambicji wśród strzelców. Poza tym system jednostopniowej oceny przy strzelaniu z kbk/s. nie daje tak dokładnego obrazu poziomu sprawności, jakby to mogło mieć miejsce przy wielostopniowej ocenie (bardzo dobry, dobry i wystarczający).

 

Dla dokładniejszej oceny strzelca po ukończeniu 1. fazy należałoby brać pod uwagę i wyniki strzelań z kbk/s., co nie sprawiałoby specjalnej trudności w wypadku uwzględnienia omawianego wyżej warunku.

 

  • § 6 „Wytycznych“ określa amunicję do kbk/s., jako środek zastępujący nabój ostry. Uważam, że amunicja sportowa ułatwia jedynie opanowanie strzału nabojem ostrym, ale nie zastępuje go. Strzelec, mający bardzo dobre wyniki w strzelaniu z kbk/s. może jednocześnie nie spełnić warunków strzelania ostrego, gdzie w grę wchodzą bez porównania większe odległości oraz silniejsza reakcja strzelca przy oddawaniu strzału.

  • Użycie pasa kb. dla lepszego ustabilizowania broni i lepszego utrzymania jej we wszystkich postawach (zalecane w § 10) należałoby omówić w sposób bardziej wyczerpujący. Ten rodzaj pomocy, jaką oddaje użycie pasa jest znany tylko dla nielicznego grona strzelających w zawodach, gdzie wykorzystywany jest z bardzo dużym powodzeniem. Samo jednak zalecenie jest dla. szerszego ogółu niewystarczające.

  • Przeprowadzanie zawodów zbiorowych o mistrzostwo — o ile jest możliwe w ramach większych formacyj wojsk łączności — o tyle w kompaniach telegraficznych samodzielnych natrafia na trudności. Z kim bowiem ma stawać do konkurencji kompania? Przecież nie z oddziałami piechoty, chyba, żeby wziąć pod uwagę zawody między poszczególnymi samodzielnymi kompaniami telegraficznymi. Na to znów potrzeba jak zwykle: czasu, amunicji i pieniędzy.

  • § 17 przewiduje poprawianie podparcia łokci, rozstawienia rąk, ułożenia tułowia i rozstawienia nóg — po ściągnięciu spustu do pierwszego oporu. Wydaje mi się, że powinno być naodwrót. Ściągnięcie spustu do pierwszego oporu powinno mieć miejsce po ułożeniu ciała i przygotowaniu się do strzału.

  • § 4 ustala klasyfikację strzelców na bardzo dobrych, dobrych, wystarczających i złych. Natomiast na innym miejscu jest mowa m. in. o strzelcu dostatecznym. Pożądanym byłoby ujednostajnić klasyfikację, ustalając jedną wspólną nazwę: wystarczający lub dostateczny.

  • Nie wydaje się celowym poprawianie (powtarzanie) strzelań tego samego dnia „jeśli złe wyniki nie zostały spowodowane brakiem wyszkolenia“ (jak to zaleca § 25). W danym bowiem wypadku wchodzić może w grę głównie niedyspozycja nerwowa strzelca, w związku z czym strzelanie poprawkowe powinno mieć miejsce raczej innym razem tj. wtedy, gdy na przeszkodzie do spełnienia warunków nie stoi zły stan psychiczny strzelca. Inaczej trudno spodziewać się lepszych wyników przy strzelaniu, powtarzanym tego samego dnia. Jest poza tym rzeczą trudną stwierdzić, czy przyczyną złego wyniku strzelania jest właśnie brak wyszkolenia.

  • Dalsze oddawanie strzałów nabojem ślepym do tarczy po odbytych już strzelaniach ostrych, mija się do pewnego stopnia z celem. Sądzę, że byłoby lepiej zwiększyć ilość strzelan nabojem ślepym przed pierwszym strzelaniem ostrym.

  • Zachowanie ciągłości szkolenia, co porusza § 50, napotyka w praktyce na przeszkody w postaci ćwiczeń w terenie, przypadających na okres miesięcy letnich, w związku z czym brak warunków sprzyjających do regularnego prowadzenia strzelań.

  • W programie dla II. fazy strzelań (st. rocznik) jest przewidziane bezpośrednio po strzelaniu z kbk/s. na 50 m strzelanie ostre z odległości 300 m. Przypada ono właśnie po dłuższej przerwie w strzelaniu. Z uwagi na to oraz ze względu na zbyt duży skok między jednym strzelaniem a drugim (jeśli chodzi o odległość), wyniki tego strzelania ostrego są z reguły mizerne. Przypuszczam, że możnaby temu zaradzić przez przesunięcie wym. strzelania na koniec I. fazy lub pozostawienie go w II. fazie przy jednoczesnym zmniejszeniu odległości z 300 do 200 m.

  • Włączanie do każdej grupy ćwiczeń strzeleckich poszczególnych fragmentów z teorii strzału utrudnia z powodów technicznych przeprowadzenie ćwiczeń na wolnym powietrzu (brak tablicy szkolnej, modeli itp.). Grupy ćwiczeń praktycznych przerabia się w terenie w małych zespołach strzelców. Korzystniej byłoby przerabiać teorię strzału wspólnie dla całej kompanii, zamiast powtarzać to samo w kilku czy kilkunastu zespołach i w warunkach o wiele gorszych.

Niektóre grupy ćwiczeń wymagają dysponowania jednocześnie strzelnicą małokalibrową, placem otwartym, terenem pokrytym, strzelnicą ostrą lub salą wykładową. Zachodzi wówczas potrzeba wybierania z różnych grup i rozbijania ćwiczeń, by można je było przeprowadzić w zasadniczym miejscu zajęć całego pododdziału. Utrudnienie to znaczne, nie dające w dodatku gwarancji, że wszystkie ćwiczenia różnych grup będą przerobione. Jeśli natomiast odnośna grupa ćwiczeń byłaby z góry dobrana pod względem ich właściwości, wszystkie ćwiczenia mogłyby być łatwo i bez straty czasu przerobione.

 

Na zakończenie chciałbym podkreślić jedno: żołnierz łączności musi być niemniej doskonałym technikiem w zakresie swej pracy - jak i bardzo dobrym strzelcem, zdolnym do skutecznego użycia broni, w momentach, w których prawda ta znajdzie podczas wojny całkowite potwierdzenie.

 

Stąd też ta dziedzina wyszkolenia nie może u nas zejść na dalszy plan. Jest bowiem równie ważna jak i przygotowanie techniczne. Jako taka powinna być zatem odpowiednio doceniana oraz brana pod uwagę w całokształcie pracy wyszkoleniowej wszystkich oddziałów łączności.

 

Opracował: Paweł Ludwiczak


1 kpt. Mieczysław Antoni Wargalla - ur. 17.01.1901 r. Oficer służby stałej w korpusie oficerów łączności. Porucznik ze starszeństwem z 1923 r. W roku 1928 służył w Pułku Radiotelegraficznym. Pod koniec lat 30-tych wygłaszał pogadanki w Polskim Radiu nt. związku radia z obronnością. Po wojnie publikował, wydając w 1965 r. książkę "Młody Radioamator".