Biblioteczka » Artyleria ogólne

"Dywizjon artylerii konnej w marszu i szyku" - Jędrzej Korbal

Istotą działania artylerii konnej były szybkość manewru oraz wytrzymałość na długie marsze realizowane w założeniach wspólnie jednostkami kawalerii. Mocno zakorzeniona w dywizjonach troska o konia będącego obok dział podstawowym narzędziem walki artylerii konnej nie była tylko symboliczna. To właśnie odpowiednio wyżywiony, okuty i oporządzony koń stanowił podstawę funkcjonowania dywizjonów umożliwiając realizację fundamentalnych zadań i prowadzących do nich wielokilometrowych i długotrwałych przemarszów.

 

Silne i wytrzymałe konie wraz z wyszkolonymi i zdyscyplinowanymi obsługami w trakcie marszów tworzyły kolumny artylerii konnej poruszające się według ściśle określonych przez regulaminy norm. W czasie pokonywana większych dystansów wyznaczone wcześniej baterie lub plutony pełniły służbę dyżurną posuwając się na czele kolumny i zapewniając jej w nagłych przypadkach obronę przez oddziałami nieprzyjaciela (w razie spotkania z kawalerią lub bronią pancerną). Ponieważ zbyt długi stan pogotowia narażał oddział na przemęczenie, marszową służbę dyżurną pełniono w ramach dywizjonu naprzemiennie. Omawiany system dozorowania w trakcie marszu dostosowywano każdorazowo do warunków terenowych i pogodowych.

 

Kolumna artylerii konnej

Podstawowym chodem artylerii polowej był stęp umożliwiający przemieszczanie się w tempie 5-6 km/h. Posiadająca lepsze konie artyleria konna mogła część dystansu  pokonywać wyższym chodem tj. kłusem co pozwalało na marsz w tempie 8-9 km/h1. Dla ogółu artylerii zalecano marsz kłusem nie dłuższy niż 10 minut w ciągu godziny, należy jednak przypuszczać, że w mobilnych formacjach za jakie uznawano dywizjony artylerii konnej czasookres marszu kłusem2 odpowiednio wydłużano. Dodatkowo na krótkich, 1-2 kilometrowych odcinkach, np. przy podejściu do stanowisk ogniowych zaprzęgi armat i jaszczy przechodziły do kolejnego chodu – galopu, w którym osiągały prędkość krótkotrwałą do 20-22 km/h. Należy jednak pamiętać, że dla przemarszów jednostek konnych to nie prędkość miała kluczowe znaczenie. Przyjmowana średnia długość dziennego przemarszu oddziałów kawalerii konnej wynosiła ok. 40-50 km w ciągu 8-9 godzin, przy czym wielokrotnie dzienne dystanse były znacznie dłuższe3, jednorazowo przekraczając nawet 100 km. W praktyce zasięg działania jednostek artylerii konnej opierał się przede wszystkim na wytrzymałości koni przyzwyczajonych do forsownego, jednostajnego wysiłku nawet do 15-16 godzin na dobę. Kolejną metodą zwiększenia możliwości marszowych dywizjonów było odpowiednie skracanie odpoczynków i postojów dla karmienia i pojenia koni. Trzybateryjny dywizjon artylerii konnej w marszu kolumną pojedynczą, bez taboru ciężkiego, rozciągał się na odcinku 1400 m, przy czym każda z baterii z drużyną ckm rozwinięta była na dystansie blisko 350 m. Odstęp między bateriami wynosił niewiele, bo zaledwie około 20 m. Długość kolumny amunicyjnej dywizjonu w skład której wchodziło 15 zaprzęgów z jaszczami wynosiła w przybliżeniu 250 m. Natomiast kolumna taborowa dywizjonu składała się z kilku części po około 10-15 wozów każda, przy czym poszczególne wozy zachowywały odstęp 1-2 m. Ogólna długość kolumny taborowej wynosiła ok. 350 m.

 

Przemarsz – przygotowanie i przebieg

Wymarsz oddziału następował zawsze na podstawie otrzymanego rozkazu zawierającego zestawienie trasy (punkt wyjściowy, pośrednie oraz końcowy), skład kolumny i jej porządek wreszcie wskazanie miejsc na odpowiednie odpoczynki. Dodatkowo rozdzielano obowiązku związane z zachowaniem łączności, obroną ppanc, plot, pgaz i ogólną dyscypliną marszu. Następnie zarządzano karmienie i czyszczenie koni (jezdni) oraz sprzętu (obsługa) po czym całości wydawano posiłek oraz prowiant napełniając równocześnie manierki gorzką, niesłodzoną kawą lub herbatą. Zaraz po tym przechodzono do przeglądów wyposażenia głównego i indywidualnego przeprowadzanego przez odpowiednich podoficerów (zaprzęgowi, jaszczowi, działonowi, puszkarze, łącznościowcy). Wszelkie braki w miarę możliwości uzupełniano jeszcze przed wymarszem. Równocześnie dowódca z pomocą wydelegowanego wcześniej zwiadu rozpoznawał planowaną główną trasę marszu, ewentualne alternatywy, jakość dróg, mostów i brodów oraz ostatecznie ustalał czasy przemarszu. Oceniano, że wszystkie czynności przygotowawcze do wymarszu zajmują średnio około 2 godzin.

 

Jeśli oddział biwakował poza garnizonem jeszcze przed wyruszeniem zacierał ślady pobytu. Następnie rozpoczynano przejście konne w zależności od warunków na 2-3 kilometrowym odcinku najniższych chodem dla rozgrzania koni, po czym w ramach pierwszej 10-15 minutowej przerwy następowało poprawianie uprzęży i podciągnie popręgów. Marsz odbywał się na podstawie informacji przekazanych wcześniej przez zwiad, bądź za pomocą pozostawionych na trasie zwiadowców w miejscach takich jak skrzyżowania, duże miejscowości czy obszary leśne. Po każdej godzinie marszu zsiadano z koni, które następnie prowadzono przez około 1 km. Krótkie, trwające do 10 minut, przerwy w marszu zarządzano natomiast co 2 godziny, w ich czasie pobieżne sprawdzano stan uprzęży w zaprzęgach (działonowi) i sprzętu (celowniczy lewa strona, jaszczowi prawa strona). W kolumnie amunicyjnej/taborze przegląd przeprowadzał ogniomistrz-szef. Całą kolumnę marszową zamykał wyznaczony podoficer służbowy dopilnowując, aby pododdziały nie pozostawały w tyle i trzymały równe tempo. W razie potrzeby udzielał wskazówek czy w ostateczności karał maruderów. Podczas dłuższych postojów podoficer służbowy składał odpowiedni raport dowódcy kolumny.

 

 

 

Długie, około 2-3 godzinne odpoczynki stosowano po przebyciu minimum 30 kilometrów, względnie 2/3 planowanej odległości. W ich czasie szczegółowo sprawdzano stan sprzętu oraz wydawano żołnierzom ciepły posiłek. Nad sprawnym przebiegiem całego marszu czuwali oficerowie oraz działonowi i jaszczowi, dwaj ostatni w szczególności nadzorowali równomierną pracę zaprzęgów jadąc przeważnie na wysokości odpowiedniej pary dyszlowej. W kategoriach ciekawostki należy wspomnieć obowiązujący od dowódcy plutonu wzwyż przywilej dotyczący zezwalania szeregowym wystąpienia z kolumny celem załatwienia potrzeb naturalnych. Jeśli w czasie pokonywania wyznaczonego dystansu zaistniała konieczność zatrzymania zaprzęgu lub wozu (kontuzja, uszkodzenie) zjeżdżał on na prawo umożliwiając kolumnie sprawne wyminięcie. Miejsce w kolumnie pozostawało wolne, aby zatrzymujący się wcześniej zaprzęg/wóz swobodnie dołączyć w możliwie najbliższym czasie, np. podczas odpoczynku reszty kolumny. Najczęściej po wyjściu z garnizonu dowódca zezwalał na palenie papierosów w marszu (z wyłączeniem nocy) w ramach zarządzonych tzw. ulg marszowych4, oddziały w trakcie przemarszów nie miały obowiązku oddawania honorów. Jeśli planowana do pokonania odległość wymuszała konieczność wielodniowego marszu, wtedy co 3-4 nakazywano jednodniowy odpoczynek dla koni i ludzi. W końcowym etapie marszu, podczas zbliżania się do punktu docelowego, sugerowano marsz stępem lub wręcz prowadzenie koni w ręku, aby nie narażać zmęczonych zwierząt na ewentualne kontuzje. Po zakończeniu marszu i zorganizowaniu biwaku czyszczono i karmiono konie, przeglądano uprzęże i przeglądano sprzęt. Oddział przechodził do biwaku, po rozpoczęciu którego wyszukiwano najodpowiedniejsze miejsca dla postoju koni i sprzętu oraz przeprowadzano szczególnie ważne dla kawalerii maskowanie5.

 

W przypadku poruszania się oddziałów artylerii konnej wraz z większymi formacjami kawalerii wyznaczone elementy artylerii konnej znajdowały się na czele kolumny6. W zależności od liczebności kolumny (pułk, brygada) na szpicy znajdował się pluton bądź cała bateria dział wspierana przynajmniej szwadronem kawalerii, który miał jej zapewnić bezpośrednią ochronę. Podobnie jak w przypadku indywidualnego marszu baterii/dywizjonu minimum 100 m przed szpicą posuwali się zwiadowcy wskazujący odpowiednią drogę oraz sygnalizujący ewentualne zagrożenia. Do straży tylnej kolumny rzadko przydzielano artylerię, chyba że nakazywały to szczególne warunki wynikające z położenia oddziału.

 

 

 

Szczególne zalecenia obowiązywały podczas przemarszów w realizowanych w warunkach odbiegających od ogólnej normy. W zależności od sytuacji czy pory dnia nocy zarządzano dodatkowo odpowiednie  zachowania:

 

  • przechodzenie przez mosty czy korzystanie z przepraw promowych realizowane powinno być powoli i zawsze według wskazówek saperów organizujących przeprawę. W przypadku korzystania z promu obowiązywały określone normy powierzchni przysługujące poszczególnym elementom wyposażenia, np. działo z obsługą bez koni 12,8 m2,  jeździec z koniem 3,2 m2, wóz typu lekkiego bez koni 6,4 m2. Na minimum 100 metrów przed przeprawą oddział przyjmował odpowiedni szyk i gotował się do przejścia w wyznaczonej godzinie. Obsługi dział jak i zaprzęgów (poza dyszlowymi) zsiadały z koni. Oddział prowadził dowódca dopilnowując sprawnej przeprawy bez zbędnych zatrzymań,

  • w czasie upału zalecano marsz nocą bądź możliwie wczesne rozpoczęcie pokonywania dystansu. Nakazywano częste przepłukiwanie ust przez żołnierzy oraz w przypadku koni często pojenie, zwilżanie pysków, nozdrzy i grzyw zimną wodą oraz wycieranie spoconych zwierząt świeżą słomą na każdym postoju. W przypadku przemarszu przez rejony zamieszkałe obligowano ludność do przygotowania naczyń z wodą oraz w miarę możliwości nakazywano pododdziałom kąpiel. Zachowywanie dużych odległości między pododdziałami miał umożliwiać większą cyrkulację powietrzna,

  • marsze w okresie mrozów stanowiły duże zagrożenie dla koni, ludzi i jak i sprzętu. Aby zapobiec odmrożeniem oddziały konne często spieszano, nakazując rozcieranie kończyn oraz wzajemną obserwację. Dłuższe odpoczynki następowały tylko w miejscach zamieszkałych, dających możliwość rozpalenia ognisk dla ogrzania. Na czas marszu oddziałom wydawano większą ilość prowiantu i kategorycznie zakazywano spożywania alkoholu. W czasie przepraw przez lód (rzeki, jeziora) niezbędną grubością pokrywy dającą gwarancję przemarszu było 20 cm lub więcej,

  • przejścia nocne oraz przez obszary leśne stwarzały duże ryzyko pogubienia się pododdziałów, szczególnie w przypadku nieprzestrzegania ścisłego porządku i dyscypliny. Choć pozwalały wyeliminować ryzyko walki z lotnictwem czy bronią pancerną, marsze nocne wyczerpywały oddziały zmniejszając ich gotowość bojową w ciągu dnia ze względu na brak odpoczynku. Dla sprawnego przemarszu nakazywano kontrolowanie woźniców i jezdnych zapobiegające drzemaniu oraz częste spieszanie. Skracano odległości między pododdziałami, zwiadowcom zlecano dokładne wytyczenie trasy marszu oraz często sprawdzano łączność (gońcy) między elementami kolumny. Kategorycznie zakazywano palenia papierosów i głośnych rozmów.

Szyki marszowe w polu

Elementarnym założeniem szyku baterii/dywizjonu w polu było unikanie wszelkich szyków prawidłowych, z reguły  doskonale widocznych dla obserwatorów lotniczych7. Mając na uwadze wyżej wymienione zasady określane przez regulamin szyk oddziału w marszu należało dodatkowo dostosować do ukształtowania krajobrazu. Wbrew powszechnej opinii artyleria konna nie była jednostką „wszędobylską”, która swobodnie poruszała się w każdym terenie. Możliwość sprawnych przemarszów osiągała tylko dzięki wykorzystaniu sieci dróg, najlepiej o twardej nawierzchni. Wszelkie przejścia przez pola lub tereny podmokłe zdecydowanie odradzano jako bardzo męczące dla koni i ludzi. Dodatkową komplikacją  w terenie odkrytym była trudność w utrzymaniu właściwego kierunku marszu (brak punktów orientacyjnych) oraz pozostawianie widocznych z powietrza śladów jak koleiny czy liczne ślady kopyt końskich.

 

 

Najczęściej  baterie i dywizjony przemieszały się w kolumnie pojedynczej, gdyż większość dróg pozwalała jedynie na swobodne wymięcie się dwóch wozów. Takie uformowanie bez wątpienia utrudniało uporządkowany marsz i sprawne dowodzenie, zwłaszcza w przypadku pojawienia się nieprzyjaciela na niespełna półtora kilometrowym odcinku drogi, na którym rozciągnięty był dywizjon. Czoło kolumny nie mogło za pomocą krzyku-komendy porozumieć się z jej końcem8, należało więc podać komendę przez całą kolumnę (powtarzając) lub posłać gońca, któremu dotarcie na koniec kolumny zajmowało galopem zajęłoby 2-3 minut9. Marsz szerszymi drogami umożliwiał sformowanie kolumny zdwojonej, w której zaprzęgi dział szły równolegle z zaprzęgami jaszczy. Podobnie w zdublowanym szyku przemieszczały się wozy czy taczanki. Dowódcy plutonów znajdowali się w tym przypadku z lewej strony kolumny.

 

Z kolumny marszowej pojedynczej lub zdwojonej dywizjom przechodził odpowiednio w szyk rozwinięty i na określony rozkaz zajmował stanowiska bojowe. Szyki rozwinięte oraz manewry wykonywane przez działony racji obszerności zaganiania zostaną omówione w odrębnym artykule.

 

JĘDRZEJ KORBAL

 


1 Dane dotyczące tempa marszów za „Regulamin Artylerii. Walka” MSWojsk. Warszawa 1930 oraz „VADEMECUM Oficera Rezerwy artylerji” wyd 2. Włodzimierz Wołyński 1934

 

2 W artylerii konnej często odwracano tą zależność. W przypadku zarządzenia kłusa, w ciągu godziny ok. 50 minut pokonywano kłusem, a 10 minut stępem dla odpoczynku koni i ludzi.

 

3 Nocą z 14 na 15 września 6 DAK mimo zmęczenia koni i ludzi oraz braku dostaw paszy/żywności przebył ponad 70 km masz po osi Kutno-Żychlin-Luszyn-Osmolin-Sanniki-Iłów za: Piotr Zarzycki „Artyleria konna w kampanii 1939 roku Wydawnictwo „Barwa i broń” Warszawa 2007

 

4 Za: Regulamin Artylerii Polowej Wyd. MSWojsk. Tom I, część VI, pkt 30  - po opuszczeniu miejsca postoju dowódca mógł wydać komendę „Odtrąbiono”. Umożliwiała ona marsz w luźnym szyku, rozmowy, śpiew, palenie papierosów, rozpinanie kołnierzy kurtek

 

5 Artykuły o obronie przeciwpancernej i przeciwlotniczej Dywizjonu.

 

6 Straż przednia kolumny marszowej – szpica czołowa, oddział przedni oraz oddział główny. Artyleria zawsze umieszczana była w odwodzie przednim.

 

7 „Regulamin Artylerii Konnej. Bateria zaprzężona” MSWosk. Warszawa 1929;

 

 

8 Górna granica słyszalności ludzkiego głosu ok 1000-1100m.

 

9 Kawalerzysta w oporządzeniu mógł na krótkim odcinku rozwinąć w galopie prędkość ok 35 km/h.